Mój komputer służbowy został zawirusowany przez co straciłem sporą część 3 bardzo ważnych projektów. IT jednoznacznie stwierdziło, że winne są strony pornograficzne - co było o tyle dziwne, że prawie nigdy nie zabierałem komputera do domu i - z ręką na sercu - osobiście nigdy nie oglądałem na nim pornoli. Poprosiłem kumpla z IT żeby przyjrzał się sprawie bliżej, ale żaden z nas nie spodziewał się, że winny okaże się prezes, który podpatrzył kiedyś moje hasło i od tamtej pory korzystał z mojego lapka do przeglądania zbereźnych stron żeby nie zarazić swojego wirusami. YAFUD