Mój mąż opowiedział mi historię sprzed lat. Odbywał się pogrzeb członka jego rodziny. Przyszło dużo ludzi. Na cmentarzu cały orszak szedł za trumną, ale nie mogli znaleźć dołu. Krążyli tak orszakiem po całym cmentarzu, aż w końcu ujrzeli w oddali grabarza machającego im łopatą. Gdy dotarli na miejsce, byli już porządnie zmęczeni. Jedna ciotka sporej postury oparła się o sąsiedni nagrobek ... który się pod nią zawalił. Wszystkim już trudno było się powstrzymać od śmiechu. Mojego męża poproszono o pomoc w opuszczaniu trumny do grobu. Gdy pochylił się tyłem do ludzi, pękły mu spodnie na siedzeniu. Wtedy już śmiech rozległ się gromko na całym cmentarzu... YAFUD