W rodzinie mojej ukochanej mam ksywę "Ogrodnik". Pierwszy raz byłem u nich latem na rodzinnym grillu. Mama dziewczyny powiedziała, że wyglądam na silnego faceta i poprosiła o przeniesienie olbrzymiej doniczki z ziemią w pobliże kosza. Nie wiedziałem, że cała jest wykonana z lekkiego plastiku, a ziemia jest tylko na wierzchu (pod spodem był keramzyt czy coś takiego). Ja zaparłem się nogami, chwyciłem donicę i spodziewając się wielkiego ciężaru poderwałem ją... poleciałem na plecy i wysypałem całą zawartość sobie na twarz ku wielkiej radości całej rodziny. Podobno to stały żart u nich w rodzinie, ale nikt nigdy nie zrobił tego tak widowiskowo. YAFUD