Byłam ostatnio w urzędzie załatwić pewną sprawę. Kolejki spore, wystałam swoje, załatwiłam co trzeba i idę do wyjścia, ale odruchowo sprawdzam, czy wszystko jest na swoim miejscu. Orientuję się, ze nie mam portfela, przeszukuję całą torebkę. Stawiam na nogi cały urząd, robię zamieszanie, że ktoś mi portfel ukradł, ochrona zamyka drzwi, żeby nikt nie mógł wyjść i chcą wzywać policję. Ja zdenerwowana już do granic, trzęsę się cała, bo miałam tam kartę do bankomatu, na koncie cała wypłata. Nagle mnie olśniło. Zaglądam do torebki, a tam dziura w podszewce. Portfel sobie wesoło wpadł pod podszewkę. Informuję o tym, ludzie wkurzeni, ochrona wkurzona. Brawo ja. YAFUD