Teściowa sprezentowała mi na urodziny kwiatka doniczkowego, który ewidentnie był na coś chory. Miał dziwny nalot i przebarwione liście. Z wyraźnym zadowoleniem zareagowała na moje zmieszanie kiedy próbowałam udawać, że to wspaniały prezent. Co więcej, ustawiła go na parapecie koło okna tarasowego gdzie trzymam nasze najładniejsze roślinki. Jak tylko wyszła zabrałam go z eksponowanego miejsca, ale i tak każda jedna roślina z tego parapetu zachorowała na tajemniczą chorobę i zwiędłą w przeciągu kolejnych parunastu dni. Sporo innych roślin z reszty domu spotkał ten sam los. YAFUD